Technologie w obszarze robotyki usługowej: Jak roboty zmieniają nasze podejście do codziennych zadań
Roboty w naszych domach i miejscach pracy: rewolucja, która już trwa
Od science fiction do codzienności
Pamiętacie R2-D2 z Gwiezdnych Wojen albo rosyjskiego robota z Przyjaciela? Kiedyś to był czysty wymysł fantastów. Dziś moja Roomba omija mojego psa z gracją baletnicy, a w szpitalu w Poznaniu roboty rozwożą leki po oddziałach. Żyjemy w czasach, w których maszyny stają się coraz bardziej ludzkie w swoich zachowaniach, choć wciąż brakuje im tej specyficznej, ludzkiej nieprzewidywalności.
Najciekawsze jest to, jak szybko przyzwyczailiśmy się do tej obecności. Mój siostrzeniec, gdy pierwszy raz zobaczył odkurzacz bez człowieka, zapytał tylko: A gdzie ma oczy?. Dla jego pokolenia roboty domowe to coś tak naturalnego jak dla nas lodówki.
Prawdziwi pomocnicy, nie tylko gadżety
W koreańskich domach seniorów roboty Loomu nie tylko przypominają o lekach. Potrafią wyczuć pogorszenie nastroju po tonie głosu i zaproponować rozmowę lub muzykę. W Tokio robokelner BellaBot podaje ramię starszym osobom, gdy wstają od stołu. To już nie są tylko sprytne urządzenia – to pełnoprawni asystenci.
Japończycy mają w tym względzie szczególne podejście. Ich roboty często wyglądają jak żywe stworzenia – może dlatego, że w kulturach Wschodu przedmiotom częściej przypisuje się duszę? Mój znajomy programista z Osaki opowiadał, jak jego babcia codziennie żegnała się z robotem-opiekunem wychodząc do sklepu.
Jak roboty zmieniają miejsca pracy?
W magazynie Amazona pod Wrocławiem roboty Kiva transportują towary z prędkością 5 m/s. Człowiek nigdy nie nadąży. Ale paradoksalnie – dzięki temu zatrudnienie wzrosło. Bo ktoś musi te roboty programować, serwisować i… doglądać.
W medycynie rewolucja jest jeszcze większa. Robot da Vinci pozwala chirurgom operować z dokładnością do 0,1 mm. W Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie taki system już pomaga w skomplikowanych zabiegach. To jak operowanie pałeczkami sushi, tylko że w ludzkim ciele – żartuje jeden z lekarzy.
Dom przyszłości – wygodny, ale czy bezpieczny?
Wyobraźcie sobie lodówkę, która zamawia brakujące produkty, zmywarkę analizującą stan naczyń i piekarnik sugerujący przepisy na podstawie zapasów. Brzmi świetnie, prawda? Ale jest druga strona medalu.
Testowaliśmy z kolegą jeden z takich systemów. Po tygodniu okazało się, że zbierał dane nie tylko o naszych zakupach, ale też o porach posiłków i… częstotliwości otwierania lodówki. Producent twierdzi, że to dla lepszego dopasowania usług. Hmm.
Czy roboty mogą być… sympatyczne?
Boston Dynamics udowodniło, że nawet maszyna bez twarzy może wzbudzać emocje. Kiedy ich robot Spot potknął się podczas prezentacji, cała sala westchnęła ze współczuciem. To fascynujące, jak szybko przypisujemy maszynom cechy ludzkie.
Może dlatego najpopularniejsze roboty domowe przypominają zwierzęta albo mają oczy? Mój robot-odkurzacz ma dwa diodowe oczka – i nie ukrywam, czasem mówię do niego dobry robocik, gdy ładnie posprząta. Absurd? Pewnie tak. Ale człowiek jest tak skonstruowany, że lubi antropomorfizować świat wokół siebie.
Ta rewolucja już się dzieje i nie ma od niej odwrotu. Zamiast się bać, może lepiej nauczyć się z nią żyć? W końcu pierwsze samochody też budziły lęk – mówiono, że kobiety będą mdleć z przerażenia przy prędkości 30 km/h. A dziś? Dziś narzekamy, że GPS prowadzi nas nie tą drogą… i jedziemy dalej.